Archiwum bloga

piątek, 14 maja 2021

Na granicy życia

Wszystkie jasne miejsca Jennifer Niven
 
W czasie czytania tej książki stwierdziłam, że nie jest to dzieło wybitne ani nawet oryginalne. Denerwowało mnie to, że autorka obarczyła głównych bohaterów tak ogromnymi problemami oraz, że dość schematycznie  przedstawiła znajomość i relację dwojga bohaterów. Czasami książka była dla mnie nudna, jednak nie żałuję, że doczytałam ją do końca.
Theo Finch uczeń ostatniej klasy liceum, wpada na przedziwny pomysł wejścia na wieżę dzwonnicy. Wyobrażając sobie reakcje gromadzących się pod wieżą uczniów na swoje samobójstwo, zauważa z drugiej strony wieży dziewczynę z sąsiedniej klasy, która będąc na takiej wysokości wpadła w panikę. Violet rok wcześniej straciła w wypadku samochodowym siostrę i najlepszą przyjaciółkę. Za to co się stało obwinia siebie, bo wybrała trasę, na które miało miejsce tragiczne wydarzenie. Od tego czasu dziewczyna egzystuje, a nie żyje. Finch akurat jest w okresie „obudzenia” i jest w dobrej formie, więc postanawia jej pomóc.
Nauczyciel geografii Stanów Zjednoczonych zadaje projekt polegający na odwiedzeniu niesamowitych miejsca Indiany i dokumentowaniu ich. Finch zgłasza swą chęć do pracy
z Violet. Dalej już jest oczywiste, że nasi bohaterowie będą się poznawali i, że się w sobie zakochają. Razem będą zwiedzać „cudowne” miejsca stanu Indiana, które nanieśli na mapę.
Z początku Finch zdaje się być wyluzowanym, inteligentnym i dowcipnym chłopakiem. Robi wrażenie człowieka, który bierze z życia garściami. Nic dziwnego, że Violet właśnie przy Theo odzyskuje chęci do przeżywania życia. Później pojawiają się niepokojące symptomy. To właśnie Finch będzie potrzebował pomocy.
Właśnie w tym miejscu rozpoczyna się najważniejsza część tej książki. Jak twierdzi autorka, historia Fincha jest powiązana z historią jej przyjaciela. Ten człowiek nie otrzymał pomocy, kiedy tego najbardziej potrzebował. Choroba psychiczna, z którą się zmagał, nie pozwalała mu na dalsze życie.
W naszym społeczeństwie choroba psychiczna jest nadal wstydliwą sprawą. Osoby, tak jak Theo, dotknięte chorobą dwubiegunową, starają się ją ukryć. Do pewnego czasu to się udaje. Jednak z czasem, kiedy dolegliwości się zwiększają, człowiek przestaje sobie z nimi radzić.
 
„Nie wiesz, jak to jest. Zupełnie, jakby tkwił we mnie mały wściekły człowieczek. Czuję, że próbuje się wydostać. Biega dookoła, bo rośnie coraz większy, zaczyna zajmować mi płuca, klatkę piersiową, gardło, a ja go wpycham z powrotem. Nie chcę, żeby wydostawał się na powierzchnię. Nie mogę go wypuścić. [...] Bo go nienawidzę. On nie jest mną, ale we mnie siedzi i nie chce dać mi spokoju.”
 
Powieść pozostawia nas z poczuciem dyskomfortu. Czy musiało stać się to, co się stało? Cały czas pojawiały się niepokojące sygnały, a nikt nie rozpoznał. Chętnie przyzwyczajamy się do dziwnych zachowań( przecież on/ona taki/taka jest), prawda nie jest nam potrzebna. 
Warto przeczytać powieść Jennifer Niven, by zrewidować swoje poglądy. By być bardziej czujnym i uważnym, by nie skreślać za szybko, by nie oceniać zbyt pochopnie.
Powieść dla starszej młodzieży.




 

1 komentarz:

  1. Ciekawie napisana recenzja,zachęca do przeczytania i refleksji. Problem bardzo na czasie...

    OdpowiedzUsuń